3 typowe błędów popełniane przez Zarządy
O tym na ile bezpieczna jest organizacja decyduje najwyższe
kierownictwo. Gdy prezes powie, że należy się zabezpieczyć, wtedy sięga się do
najlepszych praktyk i wdraża kolejne rozwiązania. Gdy zarząd nie jest
szczególnie zainteresowany zagadnieniem… ktoś, czasem, coś zrobi w temacie
zabezpieczeń, jeżeli akurat będzie miał czas i ochotę. Jeżeli organizacja
będzie miała szczęście, nic złego się nie stanie. Jeżeli nie…cóż - nagle okaże
się, że to pracownicy byli niekompetentni.
Nie do końca się z tym zgadzam.
Obserwując od kilkunastu lat podejście zarządów rozmaitych organizacji
do kwestii często widuję trzy typu błędów, prowadzących często do sporych
problemów.
Nie mam na to czasu -
zatrudniam od tego ludzi
Czas zarządów jest bardzo cenny. Poświęcany jest na
planowanie kampanii sprzedażowych, tworzenie nowych usług/produktów, pilnowanie
finansów czy zatrudnianie pracowników. Prezesi często nie mają czasu na zainteresowanie
się Takim zagadnieniem jak bezpieczeństwo informacji. Co niektórzy przecież
świadomie zatrudnili nawet specjalistów od tego zagadnienia, a nie zakładają,
że to problem działu IT. Ale… przecież w pozostałych obszarach również są zatrudniani
specjaliści. Ich praca spotyka się z należytym zainteresowaniem, mimo na pewno
sporych kompetencji.
Przyczyn można szukać w tym, że tworzenie nowej wartości
jest "bardziej sexy" od ochrony istniejącej. Czarnowidztwo męczy,
zabiera czas i pieniądze. A na dodatek wymaga zdobywania nowej wiedzy. Dlatego
też należy wymagać od osób odpowiedzialnych za ochronę informacji konkretnej
rozmowy o ryzykach biznesowych związanych z zaniedbaniami w tym obszarze, a nie
podsumowania akcji załatania jakiś "podatności", na czymś co się nazywa
"serwer DNS" czy przeglądu użytkowników aplikacji, która nie wiadomo
do czego służy. Szanowny panie prezesie (Szanowna pani prezes) - te tematy naprawdę
są istotne dla funkcjonowania Pana (Pani) biznesu. Proszę wymagać od swoich
ludzi konkretów, a nie teorii.
Nas to nie spotka
A skąd Pani (Pan) to wie? Statystyki cyberincydentów
niezmiennie pokazują, że grube miesiące mijają od incydentu, do momentu, gdy
zostanie on wykryty. Może incydent już trwa, tylko nikt go nie potrafił wykryć?
Czy odejście ostatniego klienta to przypadek? Czy to normalne, że ostatnie 3
przetargi przegrano o włos? Może tak… może nie. A co z incydentami polegającymi
na utracie możliwości funkcjonowania systemów teleinformatycznych? Czy wiedzą
Państwo, że naprawdę uda odtworzyć dane (czy też mają Państwo taką nadzieję)?
Czy wiedzą Państwo jak się zachować jak stanie się coś niedobrego?
Pojawia się tutaj niestety kwestia czarnowidztwa… ale
przypadki chodzą po ludziach. Zakładam, że mają Państwo w aucie nie tylko obowiązkowe
OC, ale i AC. Mogą Państwo inwestować w alarmy, zamki w drzwiach, ubezpieczenie
na życie. Tylko tej kopii danych nie było czasu wykonać lub oszczędzono na
antywirusie...
Nie wolno popadać w paranoję i wdrażać wszystkich możliwych
zabezpieczeń, trzeba jednak zastanowić się, co by najbardziej zabolało Państwa
organizację i być może przygotować się na taką ewentualność.
Nie mamy informacji
tak cennych by je chronić
Z tym stwierdzeniem to już zupełnie nie mogę się zgodzić.
Informacja stała się najcenniejszym zasobem wszystkich organizacji, to ona
decyduje nie tylko o sukcesie, ale i wręcz o "być lub nie być" każdej
z organizacji". A tu takie argumenty.
W każdej organizacji są cenne informacje wymagające ochrony.
Nie zawsze to będzie receptura Coca-Cola czy hasła do banku - czasem może to
być lista obecnych zadowolonych klientów, pipeline sprzedaży czy hasło do firmowego
Facebooka. Nie zawsze będziemy chcieli chronić się przed utratą poufności -
integralność tych informacji lub ich dostępność potrafią być w wielu sektorach
nawet ważniejsze. Nie zawsze będziemy chcieli inwestować grube setki tysięcy
euro, czasami zabezpieczeniem wystarczającym będzie coś o koszcie wprost
niezauważalnym.
By oddać honor muszę jednak podkreślić, że zidentyfikowanie najcenniejszych
informacji nie zawsze jest takie oczywiste. Trzeba dobrze zrozumieć biznes i
pomyśleć o nim z perspektywy przestępcy/nieuczciwej konkurencji.
Tych, którzy doczytali tutaj przepraszam za sarkazm. Mam
nadzieję, że przejaskrawiające pewne sytuacje łatwiej mi będzie pokazać, że temat
nie jest banalny, a jest naprawdę istotny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzień dobry. Komentarze na tym forum są moderowane